Jak wiadomo każda
krakowska dzielnica ma - zarówno dla swych mieszkańców, jak i zwiedzających
miasto przybyszów - coś ciekawego do zaoferowania. Przy niektórych częściach
Krakowa Dębniki prezentują się więc dość niepozornie, bo właściwie cóż takiego
nietypowego można w tym rejonie znaleźć? Otóż można. Jest to niewątpliwie
nostalgiczna, refleksyjna, ale i też bardzo rekreacyjna część miasta.
Dzielnica VIII – gdyż
oficjalnie taką mało porywającą nazwę ten teren posiada, jest jedną z
największych administracyjnych części Krakowa. Obejmuje Dębniki historyczne,
Ludwinów, osiedle Podwawelskie, Zakrzówek, Ruczaj, a także Tyniec i jeszcze
parę innych osiedli, których nazwy nie zostaną tu umieszczone, gdyż ta
wyliczanka jest długa i mogłaby
uśpić potencjalnego czytelnika. W każdym razie warto wiedzieć, że Dębniki to
nie tylko Dębniki.
To, co rzuca się w oczy
już na pierwszym spacerze po właściwych, historycznych Dębnikach, to swoiste
wyciszenie i niespieszność. Po dłuższym zastanowieniu można dojść do wniosku,
że wrażenie to ma bezpośredni związek z dość sporą liczbą mieszkańców w jesieni życia. Zapewne ma to
jakieś znaczenie, ale tę niezwykłą atmosferę składają się nie tylko spotykani
na dębnickich ulicach przechodnie, ale też okoliczne budynki i przestrzeń.
Właściwie od początków
swego istnienia Dębniki miały charakter willowy – od XVII wieku swe rezydencje
stawiali tu krakowscy duchowni i urzędnicy dworscy, od 1910 roku, kiedy
włączono je w obręb Krakowa, stały się oficjalną „dzielnicą willową”. W 1925
roku powstał nawet projekt przekształcenia tej części Krakowa w „miasto-
ogród”, jednak niestety nie został on zrealizowany. Powstało za to wybudowane w
latach 30. osiedle dla byłych legionistów na ulicy Praskiej.
Zapewne tak właśnie
zapamiętał Dębniki mieszkający tu między 1938 a 1944 rokiem najpierw jako
student, później jako pracownik Solvayu, Karol Wojtyła. Szczególne wspomnienia
musiał w nim budzić Kościół Salezjanów przy ulicy Konfederackiej, w którym
odprawił już jako kapłan swoją pierwszą mszę z udziałem wiernych (1946). Jednak
nie tylko ze względu na osobę papieża warto chociażby przejść się po dębnickich
zakątkach.
Bliskość bulwarów
wiślanych zachęca do spacerów lub rowerowych wypraw w stronę Tyńca. Jeśli chodzi o
widoki, to ująć je można jednym, choć niestety tak bardzo nadużywanym słowem:
piękne. Pogodne popołudnie zaś spędzić można w młodym, bo powstałym w 2002 roku
Parku Dębnickim, który nota bene został pierwszym laureatem nagrody
architektonicznej im. J. Bogdanowskiego (2003).
Spragnieni mocniejszych
wrażeń powinni wybrać się na Skałki Twadowskiego, gdzie można zarówno
pospacerować (są alejki, a jakże), powspinać się (to dla tych, którzy mają i
sprzęt i odrobinę umiejętności w tym zakresie), jak i przećwiczyć zjazdy na
rowerach górskich (też przydałby się sprzęt). Ci, którzy maja zadatki na
kamikadze próbują też swoich sił w pływaniu na popularnym wśród tejże grupy
„basenie” Zakrzówek, powstałym po zalaniu kamieniołomu, ale takiej akurat formy
wypoczynku nie polecamy. Chyba, że ktoś lubi podczas wodnych akrobacji zderzać
się ze zużyty pieluchami albo
planuje nabić się na jakąś niewidoczną
podwodną ostrą skałkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz