Skałka

0 | dodaj





Pomiędzy Wisłą a zabudową krakowskiego Kazimierza, ukryty za kutą bramą, znajduje się klasztor Paulinów, przy którym stoi na wielkim kamiennym postumencie kościół pod wezwaniem Michała Archanioła i św. Stanisława. Właśnie temu kamiennemu postumentowi miejsce to zawdzięcza nazwę „Skałka”.

Ten zakątek Krakowa jest miejscem bardzo urokliwym i wielu Krakowian oraz przyjezdnych szuka tu chwili wytchnienia. Wokół zespołu klasztornego roztacza się ogród, w którym znajduje się sadzawka św. Stanisława –słynna „kropielnica Polski”.  Miejsce to wydaje się bardzo wyciszone i spokojne, ale ziemia ta kryje tak naprawdę swoją mroczną tajemnicę. Aż trudno uwierzyć, że w tej okolicy rozegrały się przed wiekami dramatyczne wydarzenia z biskupem Stanisławem i królem Bolesławem Śmiałym w rolach głównych. Skałka była bowiem świadkiem zdarzeń, które mogłyby stanowić kanwę trzymającego w napięciu dramatu sensacyjnego.

Ta historia to przykład odwiecznego konfliktu między kościołem a państwem, który znany jest w każdym kręgu kulturowym od zarania dziejów, z tym, że tutaj przybrał on wyraz bardzo mocny i nabrał symbolicznego znaczenia. Do dziś nie wiadomo dokładnie co było powodem tego konfliktu, wiemy jedynie, że w 1079 roku król Bolesław oskarżył biskupa Stanisława o zdradę i skazał na śmierć przez poćwiartowanie. Podobno do wykonania wyroku doszło w chwili, gdy Stanisław odprawiał mszę – rycerze króla porwali duchownego wprost sprzed ołtarza i brutalnie zamordowali. Pocięte ciało Stanisława wrzucono do pobliskiej sadzawki, gdzie w sposób cudowny zrosło się ono w jedną całość. Tradycja mówi, że to właśnie ta sama sadzawka przykościelna, z której dziś czerpać można wodę. Ma ona ponoć właściwości lecznicze – i rzeczywiście, nie brak ludzi, którzy gotowi są to potwierdzić na swoim przykładzie. Ta krwawa historia z zamierzchłej epoki średniowiecza zakończyła się dość poważnymi komplikacjami politycznymi dla króla i kanonizacją Stanisława, którego uznano za męczennika i patrona polski. Relikwie świętego złożono na Wawelu i odtąd co roku na wiosnę odbywa się wielka procesja z udziałem najważniejszych osobistości państwowych i kościelnych z Katedry Wawelskiej na Skałkę, w której niesione są właśnie owe relikwie.

Ale Skałkę z Wawelem łączy jeszcze coś. Nie bez powodu przecież miejsce to nosi miano „Małego Wawelu”! Jest to bowiem druga  tak ważna dla Polski nekropolia, w której pochowane są zasłużone dla kultury i nauki osobistości. W krypcie pod barokowym kościołem spoczywa pogrążonych w wiecznym śnie kilkunastu wybitnych Polaków. Wśród nich znajdują się uczeni - Jan Długosz, Tadeusz Banachiewicz i wszelakiej maści artyści: poeci, pisarze, malarze, kompozytorzy, ludzie teatru.  Warto wymienić ich nazwiska - Stanisław Wyspiański, Józef Ignacy Kraszewski, Jacek Malczewski, Teofil Lenartowicz, Henryk Siemiradzki, Adam Asnyk, Lucjan Siemieński, Wincenty Pol, Karol Szymanowski, Ludwik Solski i pochowany ostatnio – choć nie bez kontrowersji – Czesław Miłosz.



Jest więc Skałka miejscem godnym uwagi i potrafiącym zaintrygować na wiele sposobów – krwawą i tajemniczą historią sprzed wieków, krypta zasłużonych, czy też legendarną sadzawką, z której czerpać można wodę o uzdrawiającej mocy.

Dębniki

0 | dodaj



Jak wiadomo każda krakowska dzielnica ma - zarówno dla swych mieszkańców, jak i zwiedzających miasto przybyszów - coś ciekawego do zaoferowania. Przy niektórych częściach Krakowa Dębniki prezentują się więc dość niepozornie, bo właściwie cóż takiego nietypowego można w tym rejonie znaleźć? Otóż można. Jest to niewątpliwie nostalgiczna, refleksyjna, ale i też bardzo rekreacyjna część miasta.
Dzielnica VIII – gdyż oficjalnie taką mało porywającą nazwę ten teren posiada, jest jedną z największych administracyjnych części Krakowa. Obejmuje Dębniki historyczne, Ludwinów, osiedle Podwawelskie, Zakrzówek, Ruczaj, a także Tyniec i jeszcze parę innych osiedli, których nazwy nie zostaną tu umieszczone, gdyż ta wyliczanka jest długa i mogłaby uśpić potencjalnego czytelnika. W każdym razie warto wiedzieć, że Dębniki to nie tylko Dębniki.
To, co rzuca się w oczy już na pierwszym spacerze po właściwych, historycznych Dębnikach, to swoiste wyciszenie i niespieszność. Po dłuższym zastanowieniu można dojść do wniosku, że wrażenie to ma bezpośredni związek z dość sporą liczbą  mieszkańców w jesieni życia. Zapewne ma to jakieś znaczenie, ale tę niezwykłą atmosferę składają się nie tylko spotykani na dębnickich ulicach przechodnie, ale też okoliczne budynki i przestrzeń.
Właściwie od początków swego istnienia Dębniki miały charakter willowy – od XVII wieku swe rezydencje stawiali tu krakowscy duchowni i urzędnicy dworscy, od 1910 roku, kiedy włączono je w obręb Krakowa, stały się oficjalną „dzielnicą willową”. W 1925 roku powstał nawet projekt przekształcenia tej części Krakowa w „miasto- ogród”, jednak niestety nie został on zrealizowany. Powstało za to wybudowane w latach 30. osiedle dla byłych legionistów na ulicy Praskiej.
Zapewne tak właśnie zapamiętał Dębniki mieszkający tu między 1938 a 1944 rokiem najpierw jako student, później jako pracownik Solvayu, Karol Wojtyła. Szczególne wspomnienia musiał w nim budzić Kościół Salezjanów przy ulicy Konfederackiej, w którym odprawił już jako kapłan swoją pierwszą mszę z udziałem wiernych (1946). Jednak nie tylko ze względu na osobę papieża warto chociażby przejść się po dębnickich zakątkach.
Bliskość bulwarów wiślanych zachęca do spacerów lub rowerowych wypraw w stronę Tyńca. Jeśli chodzi o widoki, to ująć je można jednym, choć niestety tak bardzo nadużywanym słowem: piękne. Pogodne popołudnie zaś spędzić można w młodym, bo powstałym w 2002 roku Parku Dębnickim, który nota bene został pierwszym laureatem nagrody architektonicznej im. J. Bogdanowskiego (2003).


Spragnieni mocniejszych wrażeń powinni wybrać się na Skałki Twadowskiego, gdzie można zarówno pospacerować (są alejki, a jakże), powspinać się (to dla tych, którzy mają i sprzęt i odrobinę umiejętności w tym zakresie), jak i przećwiczyć zjazdy na rowerach górskich (też przydałby się sprzęt). Ci, którzy maja zadatki na kamikadze próbują też swoich sił w pływaniu na popularnym wśród tejże grupy „basenie” Zakrzówek, powstałym po zalaniu kamieniołomu, ale takiej akurat formy wypoczynku nie polecamy. Chyba, że ktoś lubi podczas wodnych akrobacji zderzać się ze zużyty pieluchami  albo planuje  nabić się na jakąś niewidoczną podwodną ostrą skałkę.

Hotel Forum

0 | dodaj



To jedna z większych osobliwości krakowskiej architektury – niegdyś najnowocześniejszy budynek w Krakowie, dziś największy miejski billboard zasłaniający sobą widok na Wawel. Nie spełnia już swojej pierwotnej funkcji, od jakiegoś czasu nikt w nim nie gości, chociaż w latach swej świetności był miejscem tętniącym życiem, swoistą wizytówką Krakowa. Zatrzymywały się tu znane światowe osobistości: George Bush, Vaclav Havel, Helmut Kohl, Francois Mitterrand, Steven Spielberg czy Lech Wałęsa. Obecnie hotel stoi pusty, jakby wymarły, przywodząc na myśl nawiedzone zamczysko.
 Przyczyny „śmierci” Hotelu Forum nie są do końca jasne, co sprawia, że dla wielu osób jest on obiektem co najmniej intrygującym. Podobno jego fundamenty zostały naruszone w powodzi, jaka nawiedziła Kraków w 1997 roku i od tej pory budowla zaczęła zagrażać bezpieczeństwu ludzi. Podobno, gdyż to nie jedyna wersja. Istnieją też głosy wysuwające tezę o wadach konstrukcyjnych, które wystąpiły już w momencie budowy hotelu. Przypuszczeń jest więcej. Niezależnie od tego co ostatecznie spowodowało zamknięcie budynku, jego historia i tak pełna jest paradoksów.
Wszystko zaczęło się w 1978 roku kiedy ruszyła budowa według projektu architekta Janusza Ingardena. Hotel wznoszono aż ponad 10 lat, by w końcu otworzyć go oficjalnie w symbolicznym dla Polaków roku 1989. Od tego czasu „odznaczony” czterema gwiazdkami hotel przyjmował gości w 278 pokojach, z czego 15 stanowiły apartamenty. Jak na koniec lat 80. XX wieku budynek był naprawdę na wskroś nowoczesny. Posiadał na przykład drzwi na fotokomórkę, co wtedy było jeszcze prawdziwą egzotyką. Poza tym był w pełni klimatyzowany, a co tu ukrywać - automatyczne spłukiwanie wody w toalecie też robiło na niektórych gościach duże wrażenie. W Forum można było otrzeć się o prawdziwie wielki świat: kasyno, dwie restauracje, drink bar, dwupoziomowy parking, studio odnowy biologicznej, perfumeria, kantor, kwiaciarnia, biuro podróży, 6 sal konferencyjnych, a obok budynku korty tenisowe i minigolf…
Z miejscem tym związane są wspomnienia nie tylko sław ze świata polityki i biznesu, ale też zwykłych krakowian. Tutaj przecież odbywało się wiele wesel i studniówek! Hotel naprawdę tętnił życiem i był jednym z najbardziej rozpoznawalnych krakowskich obiektów. Jego wielka i – trzeba przyznać – krótka kariera zakończyła się oficjalnie 9 listopada 2002, kiedy to sieć Accor (właściciel marki Sofitel, pod nazwą której przez półtora roku znany był hotel), która odkupiła budynek od Orbisu ogłosiła jego zamknięcie.
Dziś Hotel Forum to przede wszystkim wielka przestrzeń reklamowa, na której raz po raz pojawiają się olbrzymie billboardy. Jednak miejsce to stanowi też inspirację dla wielu artystów. Tajemniczość hotelu wykorzystał w swojej twórczości na przykład Marcin Świetlicki. Bohaterowie jego powieści „Dwanaście” związani są z Hotelem Forum na różne sposoby – tu mieszkają, tu odkrywają tajemniczą zbrodnię. Owa mroczna strona budynku zafascynowała też zajmującą się fotografią Monikę Wiechowską, która wykonała szereg zdjęć – także wewnątrz pustego już hotelu pokazanych później na wystawie w Galerii Potockiej.
Co stanie się z budowlą w najbliższym czasie? Okazuje się, że to także jest niejasne. Istnieją co prawda plany wyburzenia obiektu, by zrobić miejsce dla ekskluzywnych apartamentów, ale magistrat nie wydał jeszcze pozwolenia, choć inwestorzy starają się o nie już od ponad dwóch lat. Na razie wymarły budynek stoi, straszy, intryguje. Przypomina, że wszyscy jesteśmy śmiertelni, niezależnie od tego jak bardzo świetlaną przeszłość mamy za sobą.







Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.